Pęknięcie krocza IV stopnia
Deja vu
Właśnie czytam artykuł o pacjentce, której stwierdzono pęknięcie krocza IV stopnia przy porodzie. Mam deja vu.
Sprawa jest niemalże identyczna, ze sprawą, którą prowadziłam z sukcesem kilka lat temu.
Chodzi nawet o ten sam szpital, który jak widzę nie wyciągnął wniosków, ze sprawy mojej Klientki. No cóż, wówczas zadośćuczynienie i odszkodowanie wypłacił ubezpieczyciel szpitala (wyrok zasądzający całe żądane zadośćuczynienie), a nie sam szpital. Częściowe zadośćuczynienie pcjentce wypłacił także skazany za błąd ginekolog.
Pęknięcie krocza – powikłanie czy błąd?
Pęknięcie krocza to częste powikłanie okołoporodowe. To dlatego od rodzących niemal z automatu pobiera się zgodę na nacięcie krocza, położne często uważają, że lepiej krocze naciąć niż chronić przed pęknięciem podczas porodu.
Pęknięcia zazwyczaj nie są duże (I, II stopnia), i może je zaopatrzyć położna. Szwy się rozpuszczają, pacjentka odczuwa normalne dolegliwości związane z porodem siłami natury. Pęknięcia rozleglejsze (III i IV stopnia) powinien szyć lekarz na sali operacyjnej, albo przynajmniej w gabinecie zabiegowym, nie na sali porodowej, nawet w znieczuleniu ogólnym, jeżeli jest taka potrzeba. Takie krocze musi być uważnie zaopatrzone, pod obserwacją, gdy pacjentka przebywa w szpitalu, a następnie pod kontrolą ginekologa.
Czasami jednak personel medyczny nie przykłada uwagi do poprodowgo zaopatrzenia krocza. Pacjentki często wspominają, że szycie po porodzie było dla nich bardziej traumatyczne niż sam poród.
Co ciekawe w sprawie, o której czytałam pojawia się wątek możliwości mechanicznego uszkodzenia krocza już po porodzie. To chyba częsta taktyka pozwanych i oskarżonych. Do dzisiaj pamiętam, jak obrońca oskarżonego sugerował, że brak odbytu u mojej Klientki wynika ze współżycia z mężem, jazdy na rowerze (komfort jazdy w pampersie i z wyłonioną stomią jest naprawdę „duży”), gorących kąpieli… Padło nawet pytanie czy może ona sama się uszkodziła np. przechodząc przez płot…
Pacjentki po porodzie często nie są świadome, że „coś jest nie tak”, nie zgłaszają problemu, bo przecież poród boli. Dopiero, gdy dolegliwości nie ustępują pacjentka zaczyna szukać pomocy. Duża w tym rola położnych środowiskowych, które odwiedzają położnice i obserwują krocze. Często to one pierwsze wychwytują problem.
W tego typu sprawach trzeba pamiętać, że to że do pęknięcia krocza doszło błędem nie jest. Błędem będzie nierozpoznanie pęknięcia, dokonanie złego rozpoznania (uznanie, że pęknięcie jest powierzchowne, a w rzeczywistości doszło do pęknięcia odbytu), niewłaściwe zaopatrzenie krocza, które doprowadza pacjentkę do kalectwa.
Dobrze że dzięki takim artykułom zwiększasz świadomość pacjentów.