Nieludzki poród – artykuł w Newsweeku
Jestem właśnie po lekturze artykułu z najnowszego numeru Newsweeka, w którym autorka opisuje sytuacje na porodówkach.
Z przykrością stwierdzam, że obraz wyłaniający się z tego artykułu jest zgodny z rzeczywistością, że kiedy stanie się coś złego – szpital nie chce przyznać się do błędu. Tak jest np. w słynnej sprawie Państwa Bonków, którzy oddali sprawę do sądu (wywiad z Bartłomiejem Bonkiem również w tym numerze Newsweeka).
Mimo, że spraw jest coraz więcej, według szacunków Primum Non Nocere tylko co dziesiąty poszkodowany składa skargę lub pisze pozew. Teoretycznie w usprawnieniu dochodzenia roszczeń miały pomóc Wojewódzkie Komisje ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych, w praktyce w niewielu przypadkach orzeka się o tym, że zdarzenie medyczne nastąpiło, a proponowane odszkodowania są niewielkie.
Ponadto same Komisje często posługują się fachowym językiem, którego wnioskujący nie rozumieją. W ubiegłym tygodniu np. dostałam mail od pacjentki, która wniosła sprawę do Komisji. Na posiedzeniu została poinformowana o tym, że w ciągu 7 dni ma złożyć wnioski dowodowe. I tu powstał problem, Pani bowiem nie wiedziała co to są „wnioski dowodowe” i czego Komisja od niej chce.
Sprawy związane z błędami przy porodzie są jednymi z najczęstszych, które trafiają na wokandy sądowe. Zazwyczaj rodzice dochodzą w imieniu dzieci odszkodowań, zadośćuczynień oraz renty, która pozwala na zakup drogiego sprzętu, opiekę, rehabilitację itp.
Warto pamiętać, że jeżeli ciąża przebiegała prawidłowo, a dziecko w związku z komplikacjami przy porodzie urodziło się chore należy:
- natychmiast złożyć wniosek kopię dokumentacji medycznej matki oraz dziecka – poświadczonej za zgodność z oryginałem. Szpital ma obowiązek wydać taką dokumentację bez zbędnej zwłoki, jeżeli tego nie robi złóż skargę do Rzecznika Praw Pacjenta
- jeżeli dziecko lub matka jest dalej leczone w innej placówce – sprawdzić jaką dokumentację szpital przekazał.
Często bowiem dokumentacja medyczna jest zmieniana, wpisywane są inne fakty, giną wyniki badań, nie pasują godziny itp. Sama prowadzę sprawę, gdzie mamy kilka wersji dokumentacji pacjentki.
Warto postarać się o dokumentację nawet jeżeli dalej nie będziecie chcieli iść Państwo do sądu, czy z wnioskiem do Komisji.
Często w rozmowach z klientami słyszę, że nie stać ich na proces sądowy, że teraz cały swój czas poświęcają np. choremu dziecku, a wszystkie pieniądze wydają na lekarstwa i rehabilitację.
Jeżeli jesteś w takiej sytuacji, że nie masz pieniędzy na wpis sądowy, koszty biegłych – wnosząc sprawę do sądu złóż wniosek o zwolnienie z kosztów sądowych. Sąd może zwolnić stronę od ponoszenia kosztów w całości, albo w części.
Nieprawdziwe są też twierdzenia, że sąd nie zwolni strony od kosztów sądowych jeżeli ta posiada profesjonalnego pełnomocnika z wyboru.
Wybierając pełnomocnika uważaj na tzw. kancelarie odszkodowawcze, które często pobierają duże prowizje. Uważnie czytaj umowy. Najlepiej wybierz prawnika lub kancelarię, która specjalizuje się w prawie medycznym i dochodzeniu roszczeń związanych z błędami medycznymi.
„Często bowiem dokumentacja medyczna jest zmieniana, wpisywane są inne fakty, giną wyniki badań, nie pasują godziny itp. Sama prowadzę sprawę, gdzie mamy kilka wersji dokumentacji pacjentki.”
Często ginęły np. karty znieczuleń dołączane do historii chorób takich pacjentów. Na szczęście jeden egzemplarz zostaje na anestezjologii więc nikt np. nie wmówi, że cięcie cesarskie zaczęło się godzinę wcześniej niż w rzeczywistości (mieliśmy i takie przypadki).
Sposobem na zniwelowanie ilości błędów okołoporodowych miało być odejście od porodów zabiegowych (np. kleszczowych). wynik jest taki, że w niektórych klinikach cesarki robią na potęgę, a błędy jak były tak i są, niektórzy twierdzą, że jest ich więcej niż w czasach porodów zabiegowych.
Na koniec jeszcze jedna rzecz – może nieco obok tematu, ale także ważna. Niestety bywa tak, że ciąża, która teoretycznie rozwija się prawidłowo wcale się tak nie rozwija, a przekonanie, że wszystko jest jak trzeba opiera się jedynie na KTG. Potem okazuje się, że z takiej niby prawidłowej ciąży rodzi się dziecko z uszkodzonym układem nerwowym na skutek niedotlenienia.
Moja mama opowiadała, że zaraz po odebraniu mnie z porodówki najpierw policzyła wszystkie palce. Bawiło mnie to, ale po tym artykule zaczynam zastanawiać się ponownie nad sensem takiego zachowania…
Justynka to jest normalne zachowanie. Praktycznie każda matka tak robi. Tym bardziej, że do dzisiaj mamy widoczne efekty z Czarnobyla, a ciekawe co będzie po tym wybuchu w Japonii.
Nie wiem kiedy w końcu w naszym kraju zmieni się podejście do pacjenta. Kiedy w końcu lekarz będzie chciał leczyć a nie pozbyć się pacjenta?!
Poród wspominam jako cudowne i wspaniałe przeżycie, jednak sama opieka po – tragedia. Staram się nie pamiętać wyzwisk położnej, która sugerowała, abym kupiła sobie laktator, skoro nie umiem karmić swojego dziecka, a prawda była taka, że malutka była chora i nie chciała jeść.