Ugoda ze szpitalem
- Thomas Hawk / Foter / CC BY-NC
Przez ugodę strony czynią sobie wzajemne ustępstwa w zakresie istniejącego między nimi stosunku prawnego w tym celu, aby uchylić niepewność co do roszczeń wynikających z tego stosunku lub zapewnić ich wykonanie albo by uchylić spór istniejący lub mogący powstać.
art. 917 kodeksu cywilnego
Kodeks cywilny poświęca ugodzie tylko dwa artykuły – zacytowany wyżej, oraz kolejny – 918 poświęcony uchyleniu się od skutków prawnych ugody zawartej pod wpływem błędu.
Ugoda zatem jest umową, która ma usunąć istniejący między stronami konflikt i doprowadzić do kompromisu poprzez czynienie sobie wzajemnych ustępstw. Przedmiotem ugody może być jakikolwiek stosunek prawny.
Zjawiskiem pożądanym byłoby rozstrzyganie roszczeń związanych z szeroko pojętymi błędami medycznymi właśnie w drodze ugody zawieranej pomiędzy pacjentem a placówką medyczną.
Z praktyki wiem, że do ugody dochodzi niezwykle rzadko, zwłaszcza w przypadku roszczeń kierowanych pod adresem szpitali publicznych.
Te lecząc za „nie swoje”, bo publiczne pieniądze mogą sobie pozwolić nawet na długotrwały proces sądowy. Problem zaczyna się w przypadku przegranej.
Częściej ugody (też przedsądowe) zawierają placówki niepubliczne, cieszące się dotąd dobrą opinią.
Utrata dobrego imienia, a co za tym idzie pacjentów-klientów może być dla nich dużo większą stratą, niż zapłata wynegocjowanego odszkodowania czy zadośćuczynienia. Wystarczy bowiem artykuł prasowy i wszyscy wiedzą, że „coś się stało w szpitalu X„. Pacjenci to zapamiętają, i nawet wygrana w sądzie ma wówczas drugorzędne znaczenie.
W przypadku roszczeń związanych z błędami medycznymi kierowanych pod adresem placówek niepublicznych dużo częściej zdarza mi się siadać do stołu negocjacyjnego.
Tym bardziej cieszy mnie fakt zawarcia ugody z pacjentem, przez szpital w Świdnicy, gdzie w wyniku pomyłki pielęgniarki pacjentowi niepotrzebnie przetoczono krew. O całej sprawie można przeczytać tutaj i tutaj.
Z informacji prasowych wynika, że pieniądze ma zapłacić winny błędu personel medyczny, który został oskarżony przez prokuraturę o narażenie pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Personel nie chciał się narażać na proces i wypłatę dużo wyższych kwot. Sprawa błędu była jednak oczywista, a proces był karny (nie cywilny) zatem fakt zawarcia ugody nie może budzić wielkiego zdziwienia.
Bardzo ciekawy post. Mediacja w sprawach medycznych wykazuje wiele zalet zarówno dla lekarzy i placówek medycznych, jak i dla pacjentów. Stanowi ona cenną i prawdziwą (choć na razie zupełnie niedostrzeganą) alternatywę dla postępowań przed komisjami wojewódzkimi albo sądem.