Biegły potrzebny od zaraz
Procesy medyczne trwają długo, czasami kilka lat, gdy batalia toczy się w dwóch instancjach.
Nie szybciej postępowania prowadzą prokuratury, problemy z rozstrzyganiem spraw mają izby lekarskie.
Dlaczego tak się dzieje?
Bo brakuje biegłych, a ich rola jest często kluczowa. W większości przypadków akty oskarżenia w sprawach medycznych bazują na opiniach biegłych, mając oszacowany uszczerbek na zdrowiu powoda sąd łatwiej wyda wyrok zasądzający itd.
– Sprawy w sądach ciągną się długo, bo jest kłopot z lekarzami o rzadkich specjalizacjach, jak patomorfolog, anestezjolog czy chirurg traumatolog. A ten ostatni jest rozchwytywany, gdyż ocenia większość wypadków komunikacyjnych – tłumaczy Katarzyna Przyborowska, radca prawny z kancelarii Lege Artis.
O tym, że problem jest duży pisze prasa – Rzeczpospolita – w cytowanym wyżej artykule, pisze też prasa lokalna. Dla przykładu dwa artykuły z Torunia:
Lawina skarg i dziesiątki zawieszonych śledztw: brakuje biegłych
Od tragedii w szpitalach do wyroków sądowych mija po kilka lat
Ten temat jest mi znany, aż za dobrze. Kiedy prokurator poinformował mnie, że będę czekała na opinię biegłych lekarzy około 2 lat zwróciłam się na piśmie do MS z pytaniem czy o opinię można wystąpić w ramach biegłych w UE i otrzymałam odpowiedz pozytywną ( w 2007 roku). Natomiast życie zweryfikowało odpowiedz brak pieniędzy na tłumaczenia dokumentacji itd. Czyli można ale…
Dlatego też jestem przeciw tworzeniu coraz to nowym zawodom, iście(przepraszam za wyrażenie) „z dupy”, które niczego nie wnoszą, a są jedynie częścią jakiegoś szeroko rozumianego zawodu. Dlatego też specjaliści, na tle tych wszystkich Juniorów, Seniorów i innych będą się cenić i będzie na nich zapotrzebowanie.
Szkoda, że w takiej dziedzinie jak prawo występują takie komplikacje w „dochodzeniu do prawdy”.
Zamknięte zawody, co z tego że każdy może uczyć się na lekarza, jak na specjalność jest mało miejsc, lekarzy jest za mało, a jak ktoś już jest to zarabia tyle, że takimi drobnymi fuchami (plus ryzykownymi) nie chce się pałać.
Kolega Konstanty ładnie stwierdził że przydałyby się osoby z mniejszym doświadczeniem, ale wiedzą teoretyczną, które odciążyłyby system i mogły porządnie zająć się co mniej ważnymi sprawami.
Zapraszam do siebie po Link4 Poznań 🙂
Nowi biegli są jak najbardziej potrzebni, ale nikt z nas nie chciałby, aby w jego sprawie orzekał człowiek, który został biegłym „przypadkowo” i nie nadaje się do tego.
Problem z biegłymi jest taki, że żaden lekarz nie chce oceniać pracy swojego kolegi po fachu, bo i jego może coś takiego kiedyś spotkać.
Tym samym pacjent jest na pozycji przegranej. Biegła lekarka (już na szczęscie na emeryturze kiedyś powiedziała, że może być biegłą dopiero teraz bo inaczej środowisko lekarskie itd..
Tu nie chodzi o to, że nie ma biegłych, tylko o to, że wszyscy są w jakiś sposób ze sobą powiązani, czy to zawodowo, czy też koleżeńsko.
A które sprawy w polskich sądach nie toczą się tak długo? Chyba tylko te, które mają pokazać jak nasza władza działa w przypadku zagrożenia, tj. bójki, chuligaństwo i inne wybryki podczas demonstracji. Cała reszta to znużenie i krętactwo.
Brubeck i Sentiell bardzo skutecznie zdemaskowali przyczynę stanu rzeczy, który został podniesiony w artykule. W dużych miastach ten problem może jest mniejszy, bo siłą rzeczy środowisko jest dużo większe, ale co z tymi mniejszymi miejscowościami, gdzie wszyscy są ze sobą w jakiś sposób powiązani?
Z tego co orientuję się w temacie, to wiem, że też wynagrodzenie jakie otrzymują biegli za swoje usługi są niestety stosunkowo niskie porównując z innymi zleceniami w zawodach medycznych.